W ostatnich latach dużą popularnością
podczas weselnych imprez cieszyły się papierowe lampiony oraz pokazy sztucznych
ogni. Według mnie, zimne ognie stanowią dla nich fantastyczną alternatywę.
Dlaczego zimne ognie to świetny pomysł?
-wspaniały, romantyczny klimat,
-atrakcja weselna, zarówno dla
najmłodszych gości, jak i tych najstarszych,
-okazja, by "ruszyć" wszystkich gości zza
stołu i zebrać w jednym miejscu,
-bezpieczne w użyciu,
-niski koszt,
-okazja do wykazania się dla fotografa,
a w konsekwencji piękne zdjęcia na pamiątkę,
Kiedy rozpalić zimne ognie?
-na powitanie Młodej Pary
przyjeżdżającej na salę (gdy wesele organizujemy w okresie jesienno-zimowych i
na zewnątrz jest już ciemno),
-podczas pierwszego tańca,
-podczas wjazdu tortu na salę,
-około północy, jako zamiennik dla
oczepin lub ich rozpoczęcie,
-na pożegnanie Młodej Pary, jeśli w
trakcie wesela wyjeżdża w podróż poślubną,
-na zakończenie imprezy,
-jako niespodzianka dla Młodej Pary
zorganizowana przez gości w dowolnym momencie
Co będzie potrzebne?
- zimne ognie (klasyczne lub np. w
formie serca),
-zapałki/ zapalniczki,
-pojemnik na zimne ognie (lub zimne ognie
kładziemy każdemu z gości obok nakrycia),
-pojemnik na zapałki/zapalniczki,
-dodatkowo można przygotować instrukcję,
którą przyczepia się do pojemnika zimnymi ogniami lub stawia obok,
-dodatkowo można przygotować małe,
ozdobne karteczki, które przyczepia się do zimnych ogni, jako element
dekoracyjny,
-goście ustawieni w szpalerze lub w
okręgu,
-osoba prowadząca, przewodząca (DJ,
wodzirej, świadkowie…)
O czym pamiętać?
-należy dowiedzieć się, czy można
rozpalić zimne ognie na sali, czy jedynie na zewnątrz,
-warto omówić ten moment wesela z
fotografem.
A jak było u nas:
Zanim zostałam narzeczoną marzyły mi się
lampiony. Niestety chwilę później okazało się, że wypuszczenie ich w powietrze
nie jest już takie proste. Szukając ślubnych inspiracji, bardzo spodobały mi się
zdjęcia z zimnymi ogniami. Od razu wiedziałam, że pojawią się u nas. Długo nie
mieliśmy pomysłu, w którym momencie zapalić zimne ognie. Okazało się, że nie mogą
być zapalone w naszej hali namiotowej. Wpadłam na pomysł połączenia szpaleru
gości z zimnymi ogniami z wjazdem tortu na salę. Niestety taka opcja też nie była możliwa.
Ustaliliśmy, że ta atrakcja odbędzie się
przed północą. O godzinie 23.35 DJ zaprosił gości na zewnątrz. Przy wyjściu z sali
stali nasi świadkowie: świadkowa trzymała pojemnik z zimnymi ogniami, a świadek
wręczał zapalniczki. Wszyscy goście ustawili się wzdłuż uliczki przed halą,
tworząc dla nas przejście. Gdy zapalili lampiony przeszliśmy przez szpaler,
zatrzymując się na chwilę. Następnie wróciliśmy na salę, gdzie o północy
wjechał tort z zapalonymi racami.
Co przygotowaliśmy?
-125 sztuk zimnych ogni (40cm) – 50 zł
(zimne ognie tej długości paliły się naprawdę wystarczająco długo)
-50 zapalniczek kupionych z podstawką w
zestawie – 50zł (kilka osób doradziło nam, że zapalniczki sprawdzą się lepiej
niż zapałki – będzie bezpieczniej, wygodniej i sprawniej)
-biały, ażurowy lampion (IKEA)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz