Szykując się do ślubu kościelnego, dość
szybko musimy się zdecydować, w którym kościele odbędzie się nasza uroczystość.
Jakie opcje mamy do wyboru?
1. Ślub w swojej parafii lub parafii
narzeczonego: opcja najprostsza, wystarczy zarezerwować wybrany dzień i
godzinę, następnie odbyć kurs przedmałżeński i udać się na trzy spotkania w
poradni, a trzy miesiące przed ślubem, po wizycie w USC, wraz ze świadectwem
chrztu, udać się na spisanie protokołu.
2. Ślub w innym kościele parafialnym: tu
sprawa nieco się komplikuje. Najpierw warto iść do parafii, w której chcemy
wziąć ślub, porozmawiać z księdzem oraz wstępnie zarezerwować termin. Następnie
trzeba udać się do parafii narzeczonej lub narzeczonego, by otrzymać licencję
lub zezwolenie na ślub w innym kościele. Licencja wydawana jest, gdy ślub ma
odbyć się poza parafiami narzeczonych, jednak protokół przedślubny spisywany
jest w kościele parafialnym narzeczonej lub narzeczonego. Otrzymanie zezwolenia
wiąże się natomiast z tym, że protokół będzie spisywany w wybranym przez nas
kościele i to wybrana przez nas parafia będzie odpowiedzialna za załatwienie
wszystkich formalności w USC, a nie parafie narzeczonych. Gdy otrzymamy
zezwolenie lub licencję, wracamy do wybranego kościoła potwierdzić termin
ślubu.
3. Ślub w kościele nieparafialnym: opcja
dla zdeterminowanych. W tej sytuacji sprawa wygląda podobnie, jak w punkcie 2.
Jednak dodatkowo trzeba wybrać się do kancelarii parafialnej, której podlega
wybrany przez nas kościół, by otrzymać delegację na ślub w tym kościele. Warto
pamiętać, że procedury te mogą różnić się w różnych kościołach, dlatego
najlepiej na samym początku porozmawiać z księdzem w kościele, w którym chcemy
wziąć ślub, by dowiedzieć od czego najlepiej zacząć.
Wybierając kościół warto wziąć pod uwagę następujące kwestie:
-czy ten kościół jest nam bliski, czy to
do niego zazwyczaj uczęszczamy lub darzymy go wyjątkowym sentymentem np. nasi
rodzice wzięli w nim ślub,
-czy jest to kościół, który wyjątkowo
nam się podoba,
-czy spotkamy w nim przyjaźnie
nastawionego księdza,
-czy znajduje się on niedaleko sali
weselnej, jak wygląda dojazd, czy w pobliżu kościoła znajduje się parking,
-czy odpowiada nam to, że w tym samym
dniu inne pary będą brały ślub w tym kościele,
-czy w wybranym przez nas dniu w okolicy
nie odbywają się inne, „głośne” imprezy,
-czy wielkość kościoła odpowiada ilości
zapraszanych gości.
Gdy wiemy już, w którym kościele chcemy
wziąć ślub, warto pamiętać, by podczas rozmowy z księdzem poruszyć kilka dość
ważnych kwestii:
-czy tego dnia będą odbywać się inne
śluby, w jakich godzinach,
-czy narzeczeni mogą wybrać księdza,
który będzie odprawiał mszę,
-czy narzeczeni mogą mieć wpływ na
oprawę muzyczną mszy,
-czy jest możliwość przyjęcia komunii
pod dwiema postaciami,
-czy jest możliwość pominięcia zbierania
ofiary podczas mszy,
-ile wynosi opłata za ślub (czy w tej
cenie jest wliczone sprzątanie kościoła, organista, kwiaty),
-czy narzeczeni mogą wybrać czytania,
ewangelię, czy mogą napisać samodzielnie modlitwę wiernych, wybrać tekst
prefacji, kolekty…,
-czy osoby bliskie narzeczonym będą
mogły czytać czytania, zaśpiewać psalm, przeczytać modlitwę wiernych, służyć
podczas mszy,
-jak wygląda sprawa dekoracji kościoła,
-czy jest możliwość zorganizowania
atrakcji po mszy (np. sypanie płatkami róż, bańki mydlane, mały poczęstunek dla
gości..),
-czy w tym kościele odbywają się
przygotowania przedmałżeńskie.
A jak było u nas:
Jeszcze przed zaręczynami wiedziałam, w
którym kościele chciałabym wziąć ślub. Był to kościół, który darzyliśmy dużym
sentymentem i do którego od kilku lat regularnie chodziliśmy na msze. Był tylko
jeden problem, od wielu lat nie udzielono w nim sakramentu małżeństwa.. Nie
przyjmowałam jednak do wiadomości, że ślub może odbyć się w innym miejscu i
czekałam cierpliwie. Dlatego, mimo że przygotowania rozpoczęliśmy 2 lata wcześniej,
kościół zarezerwowaliśmy dopiero 10 miesięcy przed ślubem. Co więcej, był to
kościół nieparafialny w związku z czym mieliśmy trochę załatwiania. Najpierw
otrzymaliśmy zgodę w kościele, w którym chcieliśmy wziąć ślub i wstępnie
zarezerwowaliśmy datę i godzinę ślubu. Następnie, poszliśmy poprosić o zgodę na
wydanie licencji do mojego proboszcza, który niechętnie się zgodził. Gdy odebraliśmy
świadectwa chrztu, odbyliśmy kurs i spotkania w poradni oraz załatwiliśmy
niezbędne dokumenty w USC, poszliśmy znów do mojego proboszcza, by spisać
protokół przedślubny. Wtedy PM musiał udać się do swojej parafii, by poprosić o wygłoszenie zapowiedzi. Z
podpisanym zaświadczeniem o zapowiedziach wróciliśmy do mojego proboszcza po
licencję. Z licencją i dokumentami z USC udaliśmy się do kancelarii
parafialnej, do której przynależał wybrany przez nas kościół. Tam przynieśliśmy
karteczki ze spowiedzi przedślubnej oraz otrzymaliśmy delegację na ślub, a razem
ze świadkami i księdzem odprawiającym mszę podpisaliśmy dokumenty. Nie było
prosto, nie było lekko, ale było warto!
Kościół, który wybraliśmy spełniał
wszystkie ważne dla nas kryteria: darzyliśmy go wyjątkowym
sentymentem, regularnie chodziliśmy do niego na msze, panowała w nim wyjątkowa
atmosfera, spotkaliśmy tam świetnych księży, co więcej, kościół należał do
małych, przytulnych, znajdował się w centrum miasta, był odgrodzony dużym murem
od głównej drogi, a przejazd na salę zajmował 10 minut. Bardzo ważne było również
to, że tego dnia nie odbywały się tam inne śluby, więc nikt nie deptał sobie po
piętach, nie trzeba było z nikim iść na kompromis ustalając dekorację. Mogliśmy
wybrać księdza, który odprawi mszę, mieliśmy dowolność, co do oprawy muzycznej,
czy dekoracji.
Nie wzięliśmy pod uwagę tylko jednego z
wymienionych punktów: „czy w wybranym przez nas dniu w okolicy nie odbywają się
inne, „głośne” imprezy”, w związku z tym, gdy najważniejsze sprawy były
zarezerwowane, moja mama przypomniała nam, że w dniu ślubu w naszym mieście obok wybranego przez nas kościoła odbywa się coroczne święto plonów- dożynki. W
związku z tym, w dniu ślubu dojazd do kościoła był mocno utrudniony, a
znalezienie miejsca parkingowego niewykonalne. Dziś jednak myślę o tym małym zamieszaniu z uśmiechem
na twarzy i wiem, że takie „atrakcje” wspomniana się najlepiej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz