piątek, 25 listopada 2016

Wybór sukni ślubnej – kilka porad

Dla wielu przyszłych panien młodych wybór sukni ślubnej zalicza się do najważniejszych przeżyć podczas całych przygotowań. Nie mogą się doczekać tej wzruszającej chwili, w której zobaczą się w lustrze w swojej wymarzonej kreacji. Jednak nie zawsze tak to wygląda. Wybór sukni ślubnej potrafi wywołać u niejednej Panny Młodej nerwy. Jak odpowiednio podejść do tego zadania?


Kilka porad, które mogą ułatwić proces wyboru sukni:

1.Odpowiednie przygotowanie: warto wcześniej obejrzeć zdjęcia sukien w sieci, by wiedzieć jakie modele nam się podobają.

2.Wycieczka po salonach: bez względu, czy planuje się szyć, kupić nową czy używana suknię, warto wybrać się do salonów (i to tych z wyższej półki, gdzie dostanie się profesjonalną poradę), by przymierzyć i zobaczyć w czym nam dobrze (bo często marzenia nie pokrywają się z rzeczywistością), wybrać krój, kolor, rodzaj materiału.
UWAGA: należy pamiętać, by wcześniej zadzwonić do salonów i umówić się na spotkanie!

3. Na wizytę w salonie warto zabrać ze sobą pomocne osoby: może to być mama, siostra, świadkowa, czy koleżanka, która ma świetny gust. Może mamy wśród znajomych prawdziwą stylistkę? Jeśli wolimy zakupy robić w samotności, nie musimy tego zmieniać.

4.Odpowiednie przygotowanie przed wizytą w salonie: ładna fryzura i odpowiedni makijaż dodadzą nam pewności siebie.

5.Suknia ma pasować do nas, a nie my do sukni:zdecydujmy się na suknię, w której czujemy się dobrze, a nie planujmy, że gdy schudniemy i zmienimy fryzurę będzie lepiej.

6. Zostawienie sobie czasu na przemyślenia: gdy już jesteśmy zdecydowane, warto jeszcze przespać się z tą myślą.

7. Suknia ma być wygodna: warto w niej potańczyć, usiąść, sprawdzić czy nie zsuwa się z ramion, czy nie jest za ciężka, czy nic nie pije, czy nie jest nam za gorąco.

8.Ustalenie priorytetów: możliwe że suknia ślubna jest tym elementem, na który jesteśmy w stanie przeznaczyć więcej pieniędzy ze ślubnego budżetu. Jeśli jednak uważamy, że to tylko suknia na jeden wieczór, warto szukać przecenionych, używanych lub zwrócić się o pomoc do krawcowej, by obciąć koszty.

A jak było u nas:

Wymarzyłam sobie bardzo skromną, obcisłą, prostą suknię z koronki, na cienkich ramiączkach. Narysowałam ją sobie na kartce i zaczęłam poszukiwania. Wizyty w salonach podzieliłam na kilka dni (po około 3 salony na dzień). Chodziłam z mama i świadkową lub z koleżanką. Szybko okazało się, że mogę pożegnać się z moją idealną suknią, ponieważ źle wyglądam w takim kroju. Po pierwszych przymiarkach wiedziałam też, że nie mogę mieć śnieżnobiałej kreacji. Zdecydowanie lepiej wyglądałam w kolorze ivory.

Gdy planach miałam już szukanie krawcowej, ponieważ myślałam, że żadna gotowa suknia mi się nie spodoba, pani w jednym salonie zaproponowała mi przymierzenie sukni, która była zupełnym zaprzeczeniem mojego ideału. Spróbowałam i po raz pierwszy pomyślałam, że to może być właśnie ta. Umówiłam się na kolejną wizytę w salonie, by dać sobie czas na zastanowienie. Mama i świadkowa zaaprobowały wybór.... i tak kupiłam swoją suknię.

Miesiąc przed ślubem umówiłam się na dopasowanie. Jednego dnia miałam 3 przymiarki (już w butach ślubnych i bieliźnie), po których wyszłam z salonu z gotową suknią. Gratis dostałam welon (którego nie założyłam, posłużył jako element fotobudki) i pokrowiec na suknię.
Suknia przez ostatni miesiąc wisiała u mnie w domu. Zrobiłam w tym czasie dwie przymiarki. Podczas pierwszej dopasowałam dodatki. Sprawdziłam jak wygląda z próbnym wiankiem i  biżuterią. Wybrałam też sweterek. Druga przymiarka odbyła się kilka dni przed ślubem, by sprawdzić ile czasu potrzebuję na ubranie się. I wtedy pojawił się problem, ponieważ moja suknia przestała mi się podobać i było mi niewygodnie, Świadkowa już prawie brała nożyczki i zabierała się za przeróbki. Na szczęście kryzys minął i w dniu ślubu wszystko wróciło do normy.

Moja suknia, mimo że nie była prosta, wyglądała skromnie. Miała gładki gorset z materiału mikado, a w tali była ozdobiona paskiem z kokardką. Dół był w stylu baskinki: 3 tiulowe warstwy przedłużane z tyłu, wykończone delikatną koronką. Na szczęście nie posiadała usztywnianego koła, dzięki czemu była wygodna i pięknie układała się w tańcu. Bardzo podobało mi się, że zapinało się ją na niewidoczny zamek, maskowany materiałowymi, okrągłymi guzikami (można było szybko ją założyć). Największą jej zaletą był jednak wewnętrzny pas zapinany na haftki, dzięki czemu gorset świetnie  podtrzymywał biust i sukienka nie zsuwała się się nawet w trakcie długiej zabawy.



Cena:

Suknia ślubna: 2890 zł

Sweterek: 30zł






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz